W Czechach od lat praktykowany jest w wigilię Bożego Narodzenia zwyczaj odwiedzania grobów bliskich. Ruch w pobliżu cmentarzy jest tak wielki, że porównywać go można z dniem Wszystkich Świętych w Polsce.

W niedzielę na trasach dojazdowych do największego cmentarza w Pradze - Olszanskiego Hrzbitova - ruchem kieruje policja, a o miejscach na parkingu nie ma co marzyć. Przed cmentarzami, na stoiskach sprzedaje się nie tylko gwiazdy betlejemskie i ozdobione świątecznymi symbolami stroiki, skomponowane głównie z jedliny, suchych kwiatów, ziół i barwionych szyszek, ale także małe i większe, upiększone już choinki. Na cmentarze, na groby bliskich, nawet do odległych miejscowości jadą całe rodziny. Układają świąteczne ozdoby, palą świece i znicze a przede wszystkim kładą na groby gałązki jemioły - tradycyjnego symbolu czeskich świąt Bożego Narodzenia. Odwiedziny cmentarzy - to w wielu czeskich domach znak tego, że Vanoce (tak po czesku nazywają się święta Bożego Narodzenia) już się zaczęły. Na groby swoich najbliższych chodzą także czescy Romowie. Obok świątecznych ozdób przynoszą także z poświęcone w kościołach potrawy, jakie znajdą się na wigilijnym stole, a którymi chcą symbolicznie podzielić się z tymi spośród swoich bliskich, którzy już odeszli z tego świata.

17:30