Wielkie wybory sądowych ławników trwają od kilku dni w całej Polsce. Sprawa to niebagatelna, bo o wyrokach - prócz niezawisłych sędziów - decydują właśnie ławnicy. Jak zatem wybrać, by nie były to osoby przypadkowe? Właśnie nad tym głowią się radni wielu miast.

W Łodzi właśnie skończono nabór. Spośród 3,5 tys. osób - a właściwie tylko nazwisk i adresów, bo tylko te były radnym znane - trzeba było wybrać 750. Dlatego większość radnych wypełniała rubryczki przy nazwiskach, jak kupony totolotka. Znałem z tej listy 30 – 40 osób; to głosowanie odbywało się na zasadzie pewnego przypadku; w dniu wczorajszym była ruletka; głosujemy w ciemno – to tylko kilka głosów łódzkich radnych, na temat wczorajszego wybierania ławników.

Inni radni przy wyborze kierowali się kluczem partyjnym.

W łódzkich sądach mogą więc niedługo zasiąść przypadkowe osoby. Jest to dosyć groźne, ponieważ znane są przypadki przegłosowania sędziego przez ławników. Ławnik w procesie orzekania, tak naprawdę uczestniczy w orzekaniu na takich samych prawach jak sędzia. W zasadzie są to ludzie, którzy decydują o życiu i losie innych ludzi - mówi Marcin Kłąb z łódzkiego urzędu miasta.

Zastanawia też, czy ławnik zasiadający np. w sądzie pracy, nie powinien choć trochę na prawie pracy się znać?

Także w blisko dwustutysięcznym Olsztynie radni mają nie lada problem. Muszą zakreślić blisko 200 z ponad 1000 nazwisk. Wielu radnych przyznało się reporterce RMF, że - podobnie jak w Łodzi - zakreślali po prostu na chybił trafił, bo za mało było informacji o kandydatach.

A trafiały się różne osoby - posłuchaj relacji Beaty Tonn:

16:15