Mieszkańcy Liverpoolu, a na dodatek miłośnicy cyrku, mogą czuć się rozczarowani. Decyzją burmistrza w ich mieście nie wystąpi cyrk o nazwie Erotyka. Władze uznały bowiem, że robienie żartów z ludzkiej seksualności jest wyrazem złego smaku.

Cyrk Erotyka prowadzony jest przez Węgrów, podobnie jak ich kuchnia, w bardzo pikantnym stylu. Pod kopułą namiotu, który może pomieścić 12 tysięcy osób, występują nadzy połykacze ognia oraz żonglerzy, którzy łapią... wibratory. Całą ceremonię prowadzi przebrany za kobietę transwestyta. Pani dyrektor tego dziwnego ośrodka sztuki nie zamierza łatwo dać za wygraną. Jak twierdzi, po zaczerpnięciu rady prawników, dla swego cyrku będzie szukać miejsca w innych, mniej purytańskich miastach. Istnieją jednak poważne wątpliwości, czy namiot cyrku Erotyka stanie kiedykolwiek na brytyjskiej ziemi. Wyspiarze nie są przyzwyczajenie do widoku nagich fakirek, które w momencie, gdy orkiestra dmie w trąby, podpalają sobie piersi. "Nie ma w tym niczego zdrożnego" – uważa pani dyrektor, a jej mąż, były dyrektor węgierskiego cyrku narodowego, zgadza się z nią w pełni. Seksowny cyrk wywołuje śmiech, a śmiech to zdrowie – mówią. Posłuchaj relacji korespondenta sieci RMF FM Bogdana Frymorgena:

12:35