Drużynę chcą dekapitalizować władze miasta. Do klubu ma trafić dodatkowy milion złotych.

W Łodzi mamy dwa kluby piłkarskie, które traktujemy w taki sam sposób. Skierowaliśmy

już do rady miejskiej projekt uchwały o założenie spółki pod nazwą Łódzki Klub Sportowy

Piłkarska Spółka Sportowa, której kapitał założycielski ma wynieść 1 mln zł. Spółka ma

być docelowo przejęta przez nowego inwestora, który zwróci miastu pieniądze wyłożone na

jej założenie. Na tych samych zasadach chcemy przekazać 1 mln zł Widzewowi -

powiedział wiceprezydent miasta Włodzimierz Tomaszewski.

Żeby pieniądze mogły trafić na klubowe konto potrzeba jest jeszcze zmiana statutu Widzewa.

Sytuacja w mieście daleka jest jednak od ideału. Na konferencji prasowej pojawili się

także kibice Widzewa, którzy nie chcą aby magistrat pomagał ich lokalnemu rywalowi

ŁKS-owi.

Zdaniem szefa komisji sportu łódzkiej rady miejskiej Witolda Skrzydlewskiego takie

zachowanie może w przyszłości przynieść opłakane skutki - bo żaden z klubów nie doczeka

się wsparcia z miejskiej kasy.

Zamiast protestów Skrzydlewski zaproponował fanom Widzewa rozmowę z właścicielem klubu

Sylwestrem Cackiem, który mimo wcześniejszych zapowiedzi nie zabrał się jeszcze za budowę

nowego stadionu: Dlaczego nie buduje? Jak ja chcę coś wybudować, nawet jak nie jestem

właścicielem działki to co robię? Występuję o warunki zabudowy. Dlaczego do dzisiaj nie

wystąpił o warunki zabudowy? Dlaczego woli podnajmować stadion od fikcyjnego klubu, który

już nie istnieje, a nie od miasta. Pomyślcie sobie, zanim się dacie wpuścić w maliny

Na razie w miejskim budżecie na przyszły rok Łódź przeznaczyła pokaźną kwotę na sport,

ale może lepiej, żeby fundusze trafili gdzieś, gdzie nie będą wywoływać takich emocji -

to najprostszy wniosek z łódzkiej konferencji.