Nie chce się pisać komentarza do wydarzenia, które sprowadza się do przekazu "wracam jedną nogą do PiS, bo dzięki temu dostanę miejsce na ich liście do Sejmu"

Dlatego zamiast komentarza przypomnę tylko zestaw epitetów, jakimi w fazie rozchodzenia się obdarzali się Ludwik Dorn i politycy PiS. On twierdził, że kierownictwo PiS przypomina sułtana otoczonego przez eunuchów, oni rewanżowali się kwiecistymi opisami Dorna jako wyliniałego wezyra, któremu zostaje już tylko kiszenie ogórków.

Atmosferę tę znakomicie przypomina króciutki fragment rozmowy w Kontrwywiadzie RMF FM, który załączam. Joachim Brudziński odpowiada w nim na podstawowe pytanie, o powrót Dorna do PiS:

 I słowo stało się ciałem.

A może, skoro było szyderstwem - karykaturą?