Mierzący 230 metrów Pałac Kultury i Nauki w Warszawie istnieje już pół wieku. Przez trzy lata budowało go kilka tysięcy radzieckich robotników. "Pekin" – jak nazywają go warszawiacy – zmienił stolicę i od początku wzbudzał skrajne emocje.

By wybudować ten swoisty pomnik komunizmu, zburzono cały kwartał przedwojennej Warszawy. Gdy pałac miał zaledwie rok, stał się świadkiem polskiego października. Wtedy pół miliona warszawiaków słuchało z nadzieją słów Władysława Gomułki.

W późniejszych latach PKiN był tradycyjnym miejscem, gdzie partyjni dygnitarze podziwiali pierwszomajowe pochody. Dar Stalina od zawsze był jednak żelaznym punktem, do którego zmierzały wszystkie wycieczki odwiedzające stolicę.

Obecnie pałac przesłonięty jest szklanymi wieżowcami i nie przytłacza już Warszawy, ale nadal wzbudza emocje: Kojarzy mi się jednak z komunizmem i totalitaryzmem. Nie jest to dla mnie po prostu historia, którą bym chciał, by się powtarzała - stwierdza jeden z mieszkańców stolicy.

O historii i teraźniejszości Pałacu Kultury i Nauki opowiada Przemysław Marzec:

Jedno jest pewne: czy tego chcemy czy nie, "Pekin" nadal będzie stał w centrum Warszawy.