Ratownicy walczą z pożarem w kopalni "Rydułtowy", gdzie wczoraj doszło do zapłonu metanu. Rannych zostało 10 górników, pięciu z nich doznało ciężkich oparzeń ciała. Ranni przebywają w szpitalach w Rydułtowach i Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Za wcześnie jednak, aby mówić o poprawie zdrowia górników. Mija dopiero pierwsza doba choroby oparzeniowej.

"Leczymy wstrząs" – tyle powiedział naszemu reporterowi Stanisław Sakiel z Centrum Leczenia Oparzeń. Stan pięciu górników jest ciężki. Jeden z nich walczy o życie. "To są rozległe oparzenia twarzy, szyi, klatki piersiowej, pleców, kończyn górnych, kończyn dolnych. Drogi oddechowe są oparzone. To jest długotrwałe leczenie. Liczy się na miesiące" – dodał Sakiel. Równie długie leczenie czeka także pięciu rannych górników w szpitalu w Rydułtowach. Ich życiu jednak nic nie grozi.

W kopalni prowadzona jest akcja gaszenia ognia. Czujniki wykrywają tam tlenek węgla co oznacza, że w chodniku jest zarzewie ognia. Kilkudziesięciu ratowników buduje dwie tamy przeciwwybuchowe, które mają izolować miejsce, w którym wczoraj zapalił się metan. Budowa tych tam z drewna i specjalnego uszczelniacza zakończy się we wtorek. Nieoficjalnie mówi się, że przyczyną wypadku mógł być wybuch pyłu węglowego i w następstwie tego pożar. Wersje taką przyjmuje się po obrażeniach jakie odnieśli górnicy. Na miejscu są przedstawiciele Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku. Powołano także specjalny zespół do zbadania przyczyn tego wypadku.

foto Tomasz Maszczyk RMF

16:50