Spór prywatnych przewoźników z władzami toczy się w Wałbrzychu. Miasto ogranicza liczbę zezwoleń, by – jak twierdzi – nie niszczyć MPK. Transportowcy podejrzewają, że po stronie władz miasta stanęła policja.

Wielu przewoźników pracuje na czarno, bez żadnych zezwoleń, argumentując, że wolą pracować nielegalnie niż zwiększać i tak wysokie bezrobocie (w Wałbrzychu ponad 30% mieszkańców nie ma pracy). Każdemu wolno wykonywać pracę. Są też tacy, którzy nie mają zezwoleń, a chcą pracować. Nad tym też władze powinny się zastanowić - mówią.

Ich zdaniem nie są oni konkurencją dla MPK, bo busy obsługują zazwyczaj te trasy, na których jest mało bądź nie ma wcale miejskich autobusów, np. połączenia z podwałbrzyskimi wsiami. Dodają, że na całym sporze stracą tylko mieszkańcy. Co ciekawe, na jazdę nielegalnymi liniami zgadza się też część pasażerów. Inne zdanie mają jednak policja i władze miasta. Według policji, nielegalni przewoźnicy stanowią zagrożenie dla samych pasażerów, bo faktem jest, że stan techniczny pojazdów pozostawia często bardzo wiele do życzenia.