Trwa akcja porządkowania terenu wokół płonącego szybu wiertniczego w Wierzchowicach na Dolnym Śląsku. Na miejscu gromadzony jest ciężki sprzęt, którym odciągnięte zostaną tysiące kilogramów rumowiska. Później rozpocznie się gaszenie pożaru.

Pracę utrudnia bardzo wysoka temperatura i ogromny hałas. Gaz wydobywa się pod ciśnieniem ponad 100 atmosfer, słup ognia ma prawie 60 metrów wysokości.

Według sztabu kryzysowego sytuacja jest stabilna, ale wciąż trudna. Bierze się pod uwagę trzy sposoby ugaszenia płonącego gazu. Strażacy najpierw spróbują zatkać otwór, z którego wydobywa się gaz. Jeśli to się nie uda, przy pomocy pomp i działek wodnych spróbują zalać ten otwór. Gdyby i to się nie poskutkowało, strażacy wykopią obok otwór ratunkowy, którym zostanie wtłoczona woda.

Do wypadku doszło wczoraj rano, gdy nastąpił niekontrolowany wypływ gazu z otworu wiertniczego. Gaz zapalił się i runęła jedna z wież wiertniczych. Części jej konstrukcji muszą zostać usunięte z miejsca katastrofy. Dopiero potem jednostki ratownicze zajmą się ulatniającym się i płonącym gazem.

Mieszkańcy Wierzchowic i okolicznych wiosek, mimo zapewnień wszelakich służb o tym, że sytuacja jest pod kontrolą i nic im nie grozi, wciąż z niepokojem obserwują ogromny słup ognia. Posłuchaj:

Z mieszkańcami rozmawiała reporterka RMF Barbara Zielińska.

foto RMF

17:00