Haker-szantażysta włamał się do prywatnego komputera pewnego Amerykanina, zakodował jeden z folderów i zażądał przelania 200 dolarów na anonimowe internetowe konto, by dane odblokować.

Specjaliści złamali wprawdzie kod, ale niebezpieczeństwo zostało; wielu administratorów sieci zaczyna czuć, że spełniają się ich najgorsze sny - jeden niedostatecznie zabezpieczony komputer w firmowej sieci i paraliż gotowy.

„Zakładnikami” mogą stać się pliki słabiej strzeżone, ale niezbędne do funkcjonowania firmy. Zagrożenie jest na tyle poważne, że nawet specjaliści z firmy Websens, którzy unieszkodliwili pierwszego szantażystę, dalecy są od optymizmu.

Możliwe jest oczywiście napisanie takiego programu, który będzie znacznie trudniejszy do namierzenia i skopiowania - mówi jeden z programistów. Jednocześnie dodaje, że cyberszantaże na dłużą metę mogą stać się prawdziwą plagą. Tym bardziej że z miesiąca na miesiąc cyberprzestępstw jest coraz więcej i są one coraz bardziej wyrafinowane. Eksperci radzą więc kupno jak najlepszego programu.