„The New York Times" sprawdza ponad 600 artykułów Jaysona Blaire’a, który przygotowując publikacje dla dziennika fabrykował fakty, wymyślał cytaty osób, z którymi się rzekomo spotykał, przepisywał fragmenty artykułów innych z gazet. Sprawą nieuczciwego dziennikarza zainteresowała się także prokuratura.

Jak przyznał sam „New York Times" poważne nieprawidłowości, które wcześniej umknęły uwadze przełożonych 27-letniego dziennikarza, znaleziono teraz w połowie z ponad 70 artykułów napisanych przez Blaire'a od października ubiegłego roku. Do sprawdzenia zostało jeszcze ponad 600 publikacji, które dziennikarz napisał w czasie 4-letniej pracy dla "New York Timesa".

Wewnętrzne śledztwo w gazecie powinno wyjaśnić, jak to się stało, że nikt dokładnie nie przyjrzał się wykształceniu Blaire’a oraz dlaczego chociaż już wcześniej dopatrzono się w jego pracy wielu nierzetelności, był tak szybko promowany i powierzano mu odpowiedzialne tematy.

Sprawą interesuje się także prokurator, który ma sprawdzić, jak to możliwe, że redakcja nie zauważyła, że Blaire, który m.in. miał się zajmować sprawą snajpera z Waszyngtonu oraz odbiciem w Iraku Jessiki Lynch, praktycznie nie ruszał się z domu w Nowym Jorku.

Prokuratura skontroluje także, czy Blaire nie naruszył prawa, wielokrotnie dopuszczając się plagiatu czy wypełniając fałszywe sprawozdania o wydatkach, które miały sugerować, że podróżował służbowo.

Wśród komentarzy w sprawie Blaire'a nie brakuje poglądu, iż patrzeniu przez palce na jego pracę, sprzyjał fakt, iż był Afro-Amerykaninem. Redakcja bowiem chciała zatrudniać jak najwięcej mniejszości.

„The New York Times” bardzo obszernie informuje o sprawie. W niedzielnym wydaniu zamieścił na ten temat artykuł. Chce tym samym zapewnić, że będzie jak najlepiej relacjonować aferę we własnych szeregach. Nie ma wątpliwości to największa kompromitacja w 152-letniej historii dziennika.

Foto: Archiwum RMF

20:20