Huragan Jeanne - czwarty w ciągu sześciu tygodni - uderzył we wschodnie wybrzeże amerykańskiego stanu. W obawie przed skutkami kataklizmu ewakuowano trzy miliony mieszkańców Florydy.

Duża część obywateli zlekceważyła wezwanie, licząc na doświadczenie uzyskane podczas niedawnego ataku huraganu Frances. Ci którzy odłożyli ewakuację na ostatnią chwilę zostali po zmroku wezwani do pozostania na miejscu i poszukania możliwie najbezpieczniejszego schronienia.

Huraganowi towarzyszą wiatry o prędkości ponad 180 kilometrów na godzinę i ulewne deszcze. Władze stanowe zapewniają, że również tym razem - tak jak w przypadku poprzednich huraganów - przygotowały się na atak sił natury. Nie możemy odpuścić tylko dlatego, że to już kolejny huragan z kolei - twierdzi burmistrz Miami.

Jeanne, która przez ostatnie dwa tygodnie przeszła przez całe wschodnie Karaiby jako tropikalny sztorm, nie osiągając nawet siły huraganu, w ostatnich dniach znacznie przybrała na sile. Tragiczne żniwo zebrała w drugiej połowie tygodnia na Haiti, gdzie spowodowała śmierć 1300 osób, drugie tyle uważa się za zaginione.