25 osób nie żyje po przejściu huraganu „Isabel” w Stanach Zjednoczonych. To najnowszy bilans żywiołu, który przed dwa dni szalał na wschodnim wybrzeżu USA. „Isabel” wieje już teraz z mniejszą siłą i jako burza tropikalna podąża do Kanady.

Huragan okazał się słabszy niż początkowo się obawiano, mimo to w samym tylko rejonie Waszyngtonu pozbawił prądu prawie milion gospodarstw domowych. Naprawa linii energetycznych potrwa dłużej niż przypuszczano, w niektórych przypadkach nawet tydzień.

Wszystko przez wielkie zniszczenia sieci, spowodowane przez łamiące się jak zapałki drzewa. Ekipy remontowe, ściągnięte także z innych stanów, nie uporają się szybko z awariami. Takich zniszczeń elektrownie rejonu stolicy nie notowały jeszcze nigdy.

Władze miasta rozdają mieszkańcom lód, by uchronić zapasy żywności w wyłączonych lodówkach, jednak liczba potrzebujących przekracza możliwości dostawców. Co gorsze, w pobliżu Waszyngtonu prąd nie dociera do kilku stacji uzdatniania wody. Mieszkańców kilku hrabstw ostrzeżono, że wodę można pić tylko po przegotowaniu.

Większość śmiertelnych ofiar huraganu Isabel to ofiary wypadków drogowych. Drzewa, wyrywane przez wichurę z korzeniami także spowodowały śmierć kilku osób. "Isabel" jutro dotrze do Kanady.

10:20