Kilkaset osób demonstrowało w Warszawie, protestując przeciwko zamykaniu szkół w stolicy. Ich zdaniem miasto powinno szukać oszczędności gdzie indziej, a nie zamykając placówki oświatowe.

Demonstracja rozpoczęła się wiecem przed ratuszem. Potem większość protestujących przeszła przed Pałac Prezydencki. Podczas przemarszu skandowano: "tylko matoły zamykają szkoły", "edukacja to nie towar", "zamykacie szkoły - przegracie wybory", "polityka wasza - szkoła nasza".

Sprzeciwiamy się zamykaniu szkół i placówek oświatowych (...) Władza chce oszczędzać na edukacji nie patrząc na koszty społeczne - mówił na wiecu przed ratuszem Maciej Łapski z Demokratycznego Zrzeszenia Studenckiego, jednego z organizatorów protestu .

Z kolei przed Pałacem Prezydenckim głos zabrali rodzice uczniów z likwidowanych szkół. Po to, by demokracja była prawdziwa, decyzje muszą poprzedzić prawdziwe konsultacje. Konsultacje, które potrwają nie dzień, dwa tylko przynajmniej rok - mówił Piotr Żylonis, przewodniczący rady rodziców z jednej ze szkół przeznaczonych do likwidacji. Według protestujących konsultacje z nimi były pozorne. Zwracali też uwagę na to, że po likwidacji szkół ich dzieci będą miały zdecydowanie dalej do szkół i będą musiały dojeżdżać.

W proteście obok rodziców, nauczycieli i studentów brali udział też członkowie Związku Nauczycielstwa Polskiego. Samorządowcy w pierwszej kolejności powinni przyjrzeć się kosztom, jakie pochłania sam samorząd oraz władze miasta - mówił prezes ZNP Sławomir Broniarz. Jak dodał, kandydaci na radnych przed wyborami często deklarują, że edukacja oraz inwestycje w oświatę, będą jego priorytetami, a po wyborach zapominają o tym.

Likwidacja szkół to ogólnopolski problem - zaznaczył. W tej chwili wiemy, że w ośmiu województwach ma być zlikwidowanych 345 szkół, a przekazanych w ręce organizacji pozarządowych bądź zgrupowanych około 100 - mówił dziennikarzom Broniarz.

Zlikwidowanych ma zostać czternaści stołecznych szkół

Była to kolejna demonstracja w tej sprawie zorganizowana przez Porozumienie Oświatowe, czyli grupę rodziców uczniów ze szkół zagrożonych likwidacją i studentów z Demokratycznego Zrzeszenia Studenckiego. Poprzednia demonstracja odbyła się dwa tygodnie temu.

Na początku lutego Rada Warszawy podjęła uchwały przewidujące zlikwidowanie ośmiu szkół. Decyzją Rady jedna szkoła podstawowa oraz przedszkole mają zostać przekształcone, kolejnych pięć placówek będzie wygaszanych, co oznacza, że nie będzie do nich już prowadzony nabór, ale uczniowie będą kontynuować naukę. W ubiegłym tygodniu Rada podjęła uchwały dotyczące likwidacji sześciu kolejnych placówek, wśród których są szkoły bez uczniów oraz nieprowadzące naboru.

Na sesji Rady Warszawy, na której podjęto uchwały w sprawie likwidacji szkół, wiceprezydent miasta Włodzimierz Paszyński zapewniał, że proponowane zmiany nie dotykają uczniów, mają charakter porządkujący. Zaznaczył, że powodem zmian jest przede wszystkim demografia. Liczba uczniów od 2005 do 2011 r. zmniejszyła się o ok. 17 tys., co odpowiada ok. 50 szkołom - wyjaśnił i dodał, że w 2011 r. wydatki miasta na edukację to prawie 2,5 mld zł. Wiceprezydent podkreślił, że od 2005 r. wzrosły one o ponad 700 mln zł.