Co najmniej 80 zabitych, 30 miliardów dolarów strat i kolejny rekord cen ropy naftowej – to skutki przejścia nad wybrzeżem USA huraganu Katrina. Ogromnych spustoszeń na razie nie sposób ostatecznie oszacować.

Według amerykańskiego Czerwonego Krzyża, dziesiątki tysięcy osób przez długie tygodnie nie będą mogły wrócić do swoich domów. Władze apelują do ewakuowanych, by pozostali tam, gdzie są. Zalane tereny są wciąż bardzo niebezpieczne.

Do walki ze skutkami huraganu skierowano tysiące żołnierzy Gwardii Narodowej z Missisipi i Alabamy. Jednak już dziś wiadomo, że wybrzeże Missisipi nigdy nie wróci do dawnego stanu.

Najbardziej obawiano się o Nowy Orlean, który stanął niemal dokładnie na szlaku huraganu. I choć ostatecznie Katrina ominęła miasto, sytuacja w Nowym Orleanie pogarsza się. Poważnie uszkodzone zostały bowiem wały przeciwpowodziowe. Wezbrane wody pobliskiego jeziora zalewają kolejne dzielnice. W miarę zatapiania szpitali, chorzy przenoszeni są na miejscowy stadion, który zamieniono w prowizoryczny schron. Ratownicy wciąż szukają zaginionych.

Katrina zniszczyła także instalacje do eksploatacji ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej. Reakcją na to był kolejny wzrost cen surowca na giełdzie w Nowym Jorku. Dziś za baryłkę ropy płacono 70,85 dol. To dobra wiadomość dla eksporterów, a jednocześnie fatalna dla kupujących brunatne złoto. Wzrost cen ropy oznacza także wzrost cen usług czy transportu.