Dramatyczne sceny rozegrały się wczoraj w szpitalu imienia Żeromskiego w Krakowie. Pacjent przebywający na oddziale wewnętrznym nagle chwycił za nóż i zranił nim pielęgniarkę oraz innego pacjenta. Napastnik chwilę później nagle zmarł. Życiu poszkodowanych nie zagraża niebezpieczeństwo.

Do tragicznych wydarzeń doszło około 05.00 rano na oddziale wewnętrznym. Jeden z przebywających tam pacjentów źle się poczuł. Do sali weszła pielęgniarka i chciała podać mu tlen i leki. W tym momencie 68-letni mężczyzna wyciągnął nóż i uderzył pielęgniarkę w brzuch. Chwilę później zaatakował innego pacjenta, który stanął w obronie kobiety. Wtedy napastnik chwycił statyw od kroplówki i próbował przy pomocy niego walczyć. Po krótkiej szamotaninie mężczyzna upadł i po kilku minutach, pomimo reanimacji, zmarł. "To pierwsza taka tragedia w naszym szpitalu" - powiedział naszemu reporterowi dyrektor Lech Kucharski:

W krakowskim szpitalu był Marek Balawajder. Nie wiadomo na razie dlaczego mężczyzna tak nagle zmarł. Wiele szczegółów wyjaśni na pewno sekcja zwłok zmarłego mężczyzny. Wiadomo, że w poniedziałek został przyjęty do szpitala z powodu trudności z oddychaniem. Jak udało się ustalić naszemu reporterowi, obrażenia jakie zauważono na ciele zmarłego mogą sugerować, że mężczyzna zmarł właśnie z powodu niewydolności dróg oddechowych. Mężczyzna miał obrażenia brzucha na wysokości splotu słonecznego. Jego oczy były zaczerwienione. To oznacza, że po prostu zabrakło mu powietrza. Być może w czasie szamotaniny napastnik został uderzony przez pacjenta w brzuch i wtedy właśnie zabrakło mu powietrza. Nie wiadomo także dlaczego mężczyzna rzucił się z nożem na pielęgniarkę. Sprawę bada policja i prokuratura. Jak nieoficjalnie dowiedział się reporter sieci RMF FM, pacjent miał problemy alkoholowe.

foto Marek Balawajder RMF FM Kraków

08:30