42-letnia kobieta zginęła w studni o głębokości osiemdziesięciu metrów. Do zdarzenia doszło w niewielkiej miejscowości Sadkówka. Policja nie wyklucza samobójstwa.

Kobieta cierpiała na nieuleczalną chorobę - tak przynajmniej wynika z zeznań jej męża, który sugerował, że kobieta może rzucić się do studni. Znalezione ślady potwierdziły przypuszczenia, wezwano policję. "Próbowaliśmy odnaleźć ciało lecz ze względu na głębokość studni, która wynosi około 80 metrów poprosiliśmy o wsparcie funkcjonariuszy straży pożarnej" - powiedział Krzysztof Kozieł z komendy wojewódzkiej policji w Kielcach. Dopiero specjalna grupa strażaków ratownictwa górskiego wyciągnęła ciało z 80-metrowej studni. Później przez kilkadziesiąt minut czekano na przyjazd prokuratora. Sekcja zwłok wykaże czy faktycznie było to samobójstwo. W świętokrzyskiem praktycznie nie ma tygodnia by ktoś nie targnął się na swoje życie.

20:40