Nieostrożność i bezmyślność przyczyniły się do tragicznej śmierci trzech nastolatek w miejscowości Wiesiółka koło Łaz. Prokuratura w Zawierciu ustaliła, że pociąg relacji Żywiec-Łódź, pod którego kołami zginęły trzy nastolatki a jedna została ranna - jechał prawidłowo. Maszynista był trzeźwy.

"Dwie z osób pokrzywdzonych stały na torowisku, trzecia i czwarta pokrzywdzona znajdowały się na krawędzi peronu. Pociąg poruszał się z prędkością około 120 km/h. Była to prędkość dopuszczalna" - powiedział RMF prokurator rejonowy w Zawierciu, Andrzej Nowak. Dodał, że maszynista był trzeźwy i jak zeznał, nastolatki stały tyłem do pociągu, nie reagowały na sygnał dźwiękowy a on nie miał już szans na wyhamowanie rozpędzonego składu. Ofiary miały 14, 16 i 17 lat. Czwarta dziewczyna została ciężko ranna i przebywa w szpitalu. Jej stan jak mówią lekarze jest dobry. Policja ustaliła już najbardziej prawdopodobną wersję wydarzeń. Jak powiedział Jacek Pytel ze śląskiej Komendy Policji dwie dziewczyny, które zginęły, stały na międzytorzu a dwie stały na krawędzi peronu. Pęd powietrza wciągnął je pomiędzy krawędź peronu a koła pociągu. Dlaczego zatem nastolatki nie widziały i nie słyszały nadjeżdżającego pociągu? Z zeznań maszynisty wynika, że wjeżdżał na stację zza zakrętu. Dlaczego nikt nie zauważył dziewczynek? Gdzie była w tym czasie policja, Służba Ochrony Kolei i dyżurny stacji? Odpowiedzi na te pytania, szukała nasza reporterka Anna Talarek. Posłuchaj jej relacji:

foto Archiwum RMF

06:50