Toruń należy do miast, gdzie wycieczki może jedynie oprowadzać licencjonowany przewodnik. Ale praktyka odbiega od prawnych zapisów; w mieście pełno dzikich przewodników. Podobnie jak w Olsztynie.

Wprawdzie Toruń stara się walczyć z nielegalnymi przewodnikami, ale to nie na wiele się zdaje. Urzędnicy i straż miejska kontrolują bowiem tych legalnych, a gonić trzeba dzikich przewodników – mówi Benon Frąckowski szef toruńskich przewodników.

Urzędnicy tłumaczą, że prawo zabrania im kontrolować nielegalnych przewodników, a toruńscy strażnicy miejscy sami zaś nie wiedzą, czy mogą dzikim oprowadzaczom wlepiać mandaty. Nie mają takich wytycznych – twierdzą.

Sposób na przewodników oszustów mają za to w Olsztynie. Tam każdy, kto opowiada bzdury o historii miasta i nie ma uprawnień, otrzymuje mandat – 500 złotych. Władze stolicy Warmii i Mazur zdecydowały się na taki krok, bo jak tłumaczą - zbyt często turyści zamiast faktów słyszą od pseudoprzewodników bajki: