Załoga promu kosmicznego „Columbia” żyła jeszcze prawie minutę po zerwaniu łączności wahadłowca z Houston. Prawdopodobnie mieli świadomość tego, co się dzieje - takie rewelacje ujawnia dzisiejszy „The New York Times”.

Tuż po tragedii uważano, że załoga zginęła w chwili rozpadnięcia się wahadłowca. Dokładna analiza ocalałych zapisów rejestratora z pokładu wahadłowca pokazała nieco inny obraz.

Kabina załogi prawdopodobnie przetrwała pierwsze chwile po rozpadzie promu, podobnie jak niegdyś kokpit załogi „Challengera”. Wskazuje na to choćby fakt, że sam rejestrator umieszczony w pobliżu miejsca astronautów pracował jeszcze 50 sekund po zerwaniu łączności z Ziemią. Łączność odzyskano jeszcze na 2 sekundy i dane wskazywały wtedy, że w kabinie panowały w miarę normalne warunki. Wtedy też – jak się wydaje – mogło dojść do ostatniej próby przejęcia przez załogę kontroli nad promem.

NASA z oczywistych względów jest bardzo wstrzemięźliwa w ujawnianiu szczegółów ostatnich chwil załogi, jednak prace zmierzające do ich dokładnego poznania mogą mieć kluczowe znaczenie na przyszłość. Chodzi o poprawę bezpieczeństwa trzech pozostałych wahadłowców.

10:20