Trwa kiepska passa amerykańskiego laboratorium nuklearnego w Los Alamos.

Na jaw wychodzą kolejne przypadki naruszenia bezpieczeństwa tajnych informacji. A to nie można się było doszukać dwóch dyskietek z danymi sprzed dziesięciu lat, to znów jeden z techników zostawił otwarte jedne z drzwi do tajnej części laboratorium.

Dzisiejszy "Washington Post" przedstawia raport departamentu energii, z którego wynika, że naukowcy z laboratorium w Los Alamos podczas podróży zagranicznych byli częstym obiektem działań szpiegowskich. Raport opisuje co najmniej 75 przypadków, kiedy zakładano podsłuchy w ich pokojach hotelowych, przeszukiwano ich rzeczy osobiste czy też usiłowano wyciągnąć od nich tajne informacje, oferując usługi seksualne. Niejednokrotnie hackerzy próbowali się włamać do pamięci używanych przez naukowców notebooków. Przypadki takie zdarzały się szczególnie często w tzw. "krajach wysokiego ryzyka", jak Chiny, Iran czy Pakistan, ale z raportu wynika, że dochodziło do nich też np. we Francji czy W. Brytanii.

Relacja Grzegorza Jasińskiego z Waszyngtonu:

Wiadomości RMF FM 7:45