Dobry minus - na tyle oceniła polonistka poznańskiego Zespołu Szkół Mistrzostwa Sportowego wypracowanie uczennicy, w którym ta opisuje autentyczne zachowanie trenera siatkówki poniżającego ją i inne młode siatkarki. Nauczycielka uznała, że to fikcja. Dlatego pracę oceniła i na tym się skończyło. Teraz brak czujności nauczycielki oraz nadzór dyrektorski i pedagogiczny w szkole sprawdzi kuratorium oświaty.

Treść pracy opublikowała "Gazeta Wyborcza". W wypracowaniu pod tytułem "Znęcanie się psychiczne nad zawodniczkami/zawodnikami" czternastolatka zacytowała fragment ponoć z pamiętnika nastolatki: "Idę na trening i wiem, że za chwilę poniży mnie jak szmatę i zjedzie jak psa". Ten szkolny tekst udostępniła matka dziewczynki, która od swojej córki, już po aresztowaniu Krzysztofa L., usłyszała, że długo nie miała odwagi mówić o zachowaniu trenera i tylko na języku polskim opisała swoją katorgę.

Trener Krzysztof L., długoletni trener dziewczęcej siatkówki w Wielkopolsce, jest w tej chwili aresztowany pod zarzutami poniżania dziewczynek i molestowania jednej z nich. Dlatego prokuratura chce włączyć do sprawy ujawnione teraz wypracowanie

Względem nauczycielki żadnych konsekwencji karnych śledczy wyciągać nie będą. Możliwe, że kary wynikną po kontroli w szkole, którą w najbliższy poniedziałek lub wtorek zacznie wielkopolskie kuratorium oświaty.

Nie można jednak odpowiedzialności zrzucać tylko na nauczycielkę. Jeśli rodzice żadnej z uczennic przez miesiące nie zorientowali się, że dziewczynki mają kłopoty, trudno by polonistka po jednej pracy odkryła całą prawdę, choć na pewno powinna zachowac czujność. Z drugiej jednak strony, wystarczy chwila rozmowy z kilkoma gimnazjalistami, by zdać sobie sprawę, że ich fantazja pozwala na tworzenie różnych historii, nie zawsze wiarygodnych. A tym bardziej, gdy nauczyciel prosi o fikcyjną opowieść...