Do niesamowitego wypadku drogowego doszło w Rekowie w Pomorskiem. W nocy rozpędzona dostawcza nysa wjechała w dom. Nikt jednak nie doznał nawet najmniejszych obrażeń. Równie niezwykły (podwójny) wypadek przydarzył się komendantowi policji z Lidzbarka Warmińskiego. Mężczyzna również wyszedł z opresji niemal bez szwanku.

Samochód uderzył w dom w Rakowie z tak wielką siłą, że przebił ścianę budynku i zatrzymał się w jednym z pokoi. Dziura wyrwana przez auto ma ponad dwa metry. Tylko dzięki pomocy strażaków, którzy podparli sufit kołkami, dom się nie zawalił. Domownicy mogą mówić jednak o wielkim szczęściu. Spali w innych pokojach, kiedy doszło do wypadku. Nikt nie został ranny. Kierowcy też nic się nie stało.

20 lat temu w ten sam dom uderzył ciężarowy kamaz.

Wyjątkowego pecha, ale i dużo szczęścia miał także komendant policji w Lidzbarku Warmińskim. Jednego dnia przydarzyły mu się dwa wypadki. Do pierwszego doszło na drodze między Lidzbarkiem i Dobrym Miastem. Jadąc do pracy prywatnym samochodem, komendant zderzył się z naczepą ciężarowej scanii. Na łuku drogi naczepę zarzuciło, kierowca scanii nie zachował ostrożności na śliskiej nawierzchni. I tak doszło do wypadku. Grzegorza O. z lekkimi obrażeniami zabrała karetka.

W drodze do szpitala, na rogatkach Olsztyna, komendant znów znalazł się w opałach. Karetka wpadła w poślizg i dachowała. Diagnoza lekarska brzmi: "Ogólne potłuczenia"...

Foto: Archiwum RMF

19:05