Wojnę komputerowym piratom wypowiedzieli zachodniopomorscy policjanci. Internauci wpadli w popłoch, bo policja, kontrolując legalność programów wchodzi nie tylko do firm dostarczających Internet, ale także do domów.

Gdy mamy informację, która jest dość prawdopodobna wchodzimy do prywatnych mieszkań i sprawdzamy, czy w danym komputerze jest nielegalne oprogramowanie i czy ten komputer nie służy do popełniania przestępstwa - mówi podkom. Artur Marciniak ze szczecińskiej policji.

Ale policji – jak podkreśla Marciniak – chodzi głównie o hurtowników, którzy rozprowadzają nielegalne oprogramowanie, dlatego systematycznie przeprowadzane są akcje na miejskich targowiskach. Dzięki temu funkcjonariusze wykryli 4 duże powielarnie, w każdej z nich znaleźli po ok. 3 tys. płyt CD-ROM z pirackimi programami.

Wiele wątpliwości budzi jednak fakt wchodzenia do mieszkań, bez prokuratorskich nakazów. Policja tłumaczy, że jeśli popełniane jest przestępstwo, nakazu nie trzeba.

Mimo takich akcji, piracki biznes kwitnie. Wystarczy odwiedzić każde większe czy nawet mniejsze targowisko. Można tam kupić wszystkie najnowsze programy komputerowe, gry, filmy. Oprócz pirackiej płyty uzyska się też fachową poradę. A piratami handlują wszyscy, nawet kilkunastoletni chłopcy.

Bydgoski stadion Chemika, który co niedzielę zamienia się w wielkie targowisko odwiedził Marcin Friedrich. Posłuchaj:

09:00