12 osób zginęło w Kabulu w strzelaninie, do jakiej doszło między niezidentyfikowanymi mężczyznami a afgańskimi siłami bezpieczeństwa - poinformowały Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa. Wczoraj w potyczce z amerykańską armią zginęły 4 osoby.

Amerykańska armia gęsto tłumaczyła się ze swej najnowszej akcji w Afganistanie. Wczoraj wieczorem we wschodniej prowincji Konar oddział 30 komandosów z jednostek specjalnych natknął się na grupę 5 uzbrojonych mężczyzn. Wywiązała się strzelanina.

Pięciu mężczyzn jadących samochodem ostrzelało patrol zmotoryzowany - powiedział rzecznik amerykańskich oddziałów w bazie Bagram. -Patrol odpowiedział ogniem, zabijając czterech z nich i raniąc piątego. Żaden z amerykańskich wojskowych lub cywilów nie ucierpiał w tym incydencie.

Jednak Amerykanie plączą się w zeznaniach - najpierw mówili, że patrol wpadł w zasadzkę, potem, że mężczyźni jadący samochodem ostrzelali żołnierzy, wreszcie - i to jest najnowsza wersja, że tylko jeden z mężczyzn podniósł broń i usiłował wystrzelić, jednak jego kałasznikow się zaciął.

Afgańska Islamska Agencja prasowa podaje, że zabici nie byli członkami al-Qaedy ani ruchu talibów, nosili broń, co jest powszechnie praktykowanym zwyczajem w Afganistanie. Zostali zabici, dlatego, że zignorowali sygnał nakazujący zatrzymanie pojazdu do kontroli.

15:05