Amerykańscy żołnierze uczestniczący w manewrach w Kuwejcie ostrzelali cywilny samochód, bo poczuli się zagrożeni. To drugi przypadek strzelaniny w tym kraju w ostatnich dniach.

Marines wyjaśniali później, że otwarli ogień, bo ktoś siedzący w aucie wymierzył broń w ich kierunku. Potem okazało się, że był to nie pistolet, a telefon komórkowy. Na szczęście nikomu nic się nie stało.

Przedwczoraj dwaj napastnicy ostrzelali patrol marines, zabijając jednego z żołnierzy i raniąc drugiego. Amerykanie odpowiedzieli ogniem. Obaj terroryści zginęli.

USA są przekonane, że za ten atak odpowiadają zwolennicy Osamy bin Ladena. Obaj zamachowcy są obywatelami Kuwejtu, którzy przeszli kiedyś szkolenie w obozach al-Qaedy w Afganistanie. Kuwejcka służba bezpieczeństwa zatrzymała już blisko 50 osób podejrzewanych o współpracę z terrorystami.

01;00