Ponad 200 tys. zł strat, kilkudziesięciu rannych – to bilans czwartkowych strać między policją a manifestującymi górnikami. Warszawa liczy szkody, górnicy na Śląsku zastanawiają się, co robić dalej. Wczoraj w kopalniach odbyły się masówki.

Warszawa

62 policjantów odniosło obrażenia, w szpitalu nadal przebywa 14 najbardziej poszkodowanych. Rannych jest też kilkudziesięciu protestujących – mówił wczoraj szef MSWiA. Straty materialne - jak dodał Krzysztof Janik - przekroczą 200 tys. złotych.

Na razie oficjalne dane przekazały służby, które sprzątały m.in. plac Trzech Krzyży, Aleje Ujazdowskie, ulice Bagatela, Rozbrat, Belwederska oraz okolice Torwaru. Usunięcie gruzu, metalowych części, nasączonych szmat i plam po substancjach chemicznych – to 13 tys. zł.

Zniszczenia w siedzibie SLD – wymiana wybitych szyb, drzwi wejściowych i oczyszczenie fasady siedziby z plam - oszacowano na 20 tys. zł.

Ministerstwo Gospodarki szacuje jeszcze koszty... Manifestanci wybili około 40 szyb. Wymiana w jednym oknie to ok. 600 do 1200 zł. Ale to nie wszystko. Zniszczone zostały także schody wejściowe, całkowicie zdewastowane zostały przeszklone drzwi wejściowe i cały hol siedziby ministerstwa.

Przebieg demonstracji skrytykowali zarówno politycy lewicy, jak i prawicy. Podkreślano, że zrozumiałe są emocje i determinacja górników, nie można jednak popierać łamania prawa.

Polska jest krajem demokratycznym, gdzie wolno demonstrować w granicach określonych przez prawo. Uważam, że wczoraj nastąpiło złamanie prawa i oczywiście osoby, które to prawo złamały, powinny ponieść konsekwencje, bo inaczej wszystko postawimy na głowie - powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Szef MSWiA Krzysztof Janik nazwał bandytami osoby, które obrzuciły policjantów koktajlami Mołotowa, metalowymi prętami i kamieniami. Nie różnią się niczym od tych bandytów, którzy atakują policjantów w innych miejscach. Powinni mieć świadomość, że atakują niewinnych ludzi - podkreślił. Zapewnił, że wobec wszystkich tych osób zostaną wyciągnięte konsekwencje prawne.

Śląsk:

Na Śląsku z kolei w kopalniach odbyły się masówki - górnicy zastanawiają się, co robić dalej, jak teraz będzie wyglądał ich protest. Przede wszystkim musi on polegać na większej masowości, na większej dyscyplinie i musi być bardziej uciążliwy dla tych wobec których jest kierowany - mówi szef górniczej Solidarności Henryk Nakonieczny. Jednak pytany o szczegóły – milczy.

I choć górnicze centrale gotowe są wziąć odpowiedzialność za poczynione straty, to ich zdaniem za rozpalenie górniczych emocji winny jest także rząd, który nie podejmuje żadnych rozmów ze zdesperowanymi górnikami. A to właśnie desperacja i dające o sobie znać emocje – zdaniem Wacława Czerkawskiego – sprawiły, że w Warszawie doszło do strać z policją..

10:35