Stan zdrowia większości osób rannych w zderzeniu autobusu z ciężarówką w Kamieńsku w województwie łódzkim jest stabilny lub poprawia się. W bardzo ciężkim stanie są nadal dwie osoby, w ciężkim - cztery. Jak mówi kierownik bloku operacyjnego oddziału chirurgicznego szpitala w Radomsku Stanisław Nowerski choć stan jednego z rannych jest nadal bardzo ciężki, to jest niewielka poprawa. W wypadku zginęło 7 osób a 25 zostało rannych.

Drugi pacjent został przewieziony do szpitala w Bełchatowie na badanie tomografem komputerowym. "Po badaniu podejmiemy decyzję o dalszym leczeniu" - mówi Nowerski. Stan pozostałych 18 mężczyzn stabilizuje się lub poprawia. Część z nich będzie mogła opuścić szpitale już za kilka dni. Pasażerowie autobusu mają połamane kończyny, urazy głowy, klatki piersiowej. Dwóch rannych nadal przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej. Mężczyźni przeszli skomplikowane operacje w tym trepanacje czaszki. Najwięcej osób trafiło do bełchatowskiego szpitala, wszyscy z urazami wielonarządowymi - najczęściej urazami głowy, klatki piersiowej i złamaniami kończyn: "Zazwyczaj takie urazy stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia i dla życia" - powiedział doktor Ryszard Siwy. W Bełchatowie jest teraz 12 osób. Kilka w stanie ciężkim, m.in. na chirurgii ogólnej. Najgorzej jednak czują się 3 osoby leżące na oddziale intensywnej opieki medycznej. W Piotrkowie Trybunalskim przebywa 5 osób. Na OIOM-ie leżą dwie.

Do wypadku doszło wczoraj około 06:25, na skrzyżowaniu drogi numer 1 z drogą w kierunku Bełchatowa. Kierowca TIR-a nie zahamował przed światłami i wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Ciężarówka, jadąca w kierunku Katowic, dosłownie przecięła na pół autokar, dowożący ludzi do elektrowni Bełchatów. Policja ustaliła, że winę ponosi kierowca TIR-a. Droga przez kilka godzin była w tym miejscu zablokowana. To już drugi tragiczny wypadek, do jakiego doszło w Kamieńsku w ciągu ostatnich 9 dni.

W przypadku takich tragedii bardzo ważna jest jak najszybsza pomoc lekarzy. Ranni w tym wypadku mówią, że karetki zjawiły się na miejscu kilka minut później. Sami lekarze, którzy brali udział w ratowaniu życia poszkodowanych twierdzą jednak, że brakuje im odpowiedniego sprzętu do diagnostyki i udzielania pomocy. Nasz reporter Tomasz Maszczyk był w szpitalu w Radomsku. Tam lekarze robią co mogą ratując ludzkie życie. Jednak szpitale w Radomsku podobnie jak wiele tego typu placówek cierpią na brak odpowiedniego sprzętu i pieniędzy na utrzymanie. Wojewoda łódzki Michał Kasiński, który wczoraj odwiedził rannych nie miał złudzeń co do tego: "Jak ogromną rolę odgrywa odpowiednie wyposażenie w sprzęt. Z uwagi na te trzy niebezpieczne miejsca, w których jest bardzo dużo wypadków". Wnioski o dofinansowanie szpitala trafiły do odpowiednich resortów, ale na razie nie ma na nie odpowiedzi. Ofiary tak tragicznych wypadków jak wczorajszy odwozi się z Radomska do lepiej wyposażonych szpitali. Najbliższy jest w Bełchatowie. Lekarze z Radomska twierdzą, że bełchatowska placówka jest lepiej wyposażona. Po części dlatego, ze jest to szpital wojewódzki o wyższym stopniu referencyjnym czyli krótko mówiąc dostaje więcej pieniędzy. Szpital ma rezonans magnetyczny, tomograf, dopler. Ma też swój oddział ratowniczy. Jest także lądowisko dla śmigłowców, ale możliwość wykorzystania tego środka transportu jest prawie żadna, bo szpital nie stać na takie luksusy.

foto Archiwum RMF

15:45