Prezes słynnej już firmy Ewita koło Biskupca, produkującej napoje gazowane - stanie przed sądem. Tym razem zarzuca się mu zlecenie zainstalowania podsłuchu w firmie. Kogo podsłuchiwano? Inspektorów Urzędu Kontroli Skarbowej podczas lustracji działalności Ewity w 1998 roku. Część zawieranych wówczas umów była fikcyjna.

Oko i ucho prezesa zarządu spółki Ewita zainstalowane było w jego gabinecie, w obudowie czujnika ruchu, w postaci kamery telewizyjnej. Andrzej D. chciał wiedzieć, co robią i jakie dokumenty z działalności firmy kontrolują inspektorzy skarbówki. "Popełnienie tego przestępstwa stanowi naruszenie tajemnicy komunikowania się i stanowi naruszenie jednocześnie dóbr osobistych człowieka". A za to przestępstwo, dodał prokurator Mieczysław Orzechowski, grozi kara grzywny lub nawet dwa lata więzienia. Po kontroli inspektorów Ewita straciła status zakładu pracy chronionej i ulgi podatkowe. Musiała też zapłacić Urzędowi Skarbowemu 16 milionów złotych.

Na rozprawę przed olsztyńskim sądem czeka drugi szef biskupieckiej firmy. Stanisław G. z kolei jest oskarżony o to, że w listopadzie ubiegłego roku polecił swoim pracownikom by fałszowali daty przydatności do spożycia na butelkach z napojami gazowanymi.

2:45