„Boże daj wieczny odpoczynek twoim wojownikom” - modlił się na niemal wiejskim cmentarzu, nad trumnami żołnierzy, prawosławny duchowny. Świeciło ciepłe jesienne słońce i nad świeżo wykopanymi grobami przelatywały niteczki babiego lata...

Na bogrodzkim cmentarzu na razie postanowiono pochować tylko 66 nieznanych żołnierzy, którzy zginęli w Czeczenii. Nie ma już żadnych szans na ich identyfikację, gdyż prawdopodobnie większość z nich nie ma żadnych krewnych. Część wychowała się w domach dziecka, skąd zostali wzięci na wojnę i tam zapomniani. Nie mieli żadnych znaków rozpoznawczych i nikt ich nie szuka.

Normalne na pozór trumny są bardzo lekkie, niemal puste. Po tych żołnierzach zostało bardzo niewiele. To szczątki tych, którzy zginęli w czasie osławionego noworocznego szturmu Groznego w styczniu 1995 roku. Ich ciała przez wiele tygodni leżały na ulicach miasta obgryzane przez psy. To szczątki tych, którzy spłonęli w czołgach, albo zostali rozerwani na strzępy przez pociski artyleryjskie.

„Niech im ziemia lekką będzie” - powiedział generał Waleryj Maniłow, pierwszy zastępca szefa Sztabu Generalnego. Głos mu nie drżał. Powiedział, że żołnierze będą ginąć tak długo, aż terroryzm w Czeczenii zostanie wykorzeniony. Na szczęście płaczące kobiety prawie go nie słyszały.

Na cmentarz przyjechały z całej Rosji matki żołnierzy, które do dzisiaj nie mogą odnaleźć swoich zaginionych synów. Jednak w tych trumnach nie ma szczątków ich dzieci. Gdzie są, nie wiadomo, a władzom jest to obojętne. Nie chcą pomagać w poszukiwaniach. „Szósty rok mija i niczego nie mamy. Co dostaliśmy? Te mogiły? Nawet jeśli mój syn zginął to chcę żeby miał swój grób tam gdzie mój dom, na mojej ziemi, tam, gdzie się urodził, gdzie ja żyję i gdzie umrę”- powiedziała jedna z kobiet...

Posłuchaj relacji z pogrzebu nieznanych żołnierzy, którzy zginęli na wojnie w Czeczenii:

Andrzej Zaucha, RMF FM Moskwa