Wśród pierwszych spekulacji pojawiła się sugestia ataku terrorystycznego. Jednak szef NASA oświadczył, iż nie ma wskazań, iż katastrofa promu Columbia została wywołana przez jakiekolwiek działania z ziemi. W związku z tym pojawia się coraz więcej przypuszczeń, że do wypadku doszło z przyczyn technicznych.

Pierwsze analizy ostatnich sekund komunikacji między Houston a promem Columbia wskazują, że były jakieś problemy z odczytem ciśnienia w oponach. Są one oczywiście osłonięte we wnętrzu kadłuba, a podwozie jest otwierane dopiero w ostatniej chwili przed lądowaniem. Jeśli jednak osłony się rozszczelniły, a opony nagrzały, to mogło dojść do wybuchu – spekulują niektórzy eksperci. Te przypuszczenia nie zostały jednak oficjalnie potwierdzone.

Włoski astronauta Umberto Guidoni przypuszcza, że do wypadku mogło dojść, ponieważ Columbia weszła pod złym kątem w atmosferę ziemską. Wystarczy pomyłka o kilka stopni i traci się kontrolę nad wahadłowcem - tłumaczył Guidoni.

Wiadomo jednak na pewno, że podczas startu Columbii, 16 stycznia, doszło do oderwania się prawdopodobnie izolacji wewnętrznego zbiornika paliwa. Ta część uderzyła w prawe skrzydło promu. Ale NASA uznała, że nie ma w związku z tym zagrożenia dla misji.

Amerykańska agencja kosmiczna zapowiada pełne wyjaśnienie przyczyn katastrofy.

22:25