Prokuratura wystąpiła o areszt dla podejrzanych o zabójstwo byłego wiceprezydenta Łomży. Wczoraj czterej mężczyźni usłyszeli zarzuty zabójstwa z rozbojem. Oznacza to, że grozi im wyższa odpowiedzialność karna, niż gdyby byli sądzeni jedynie za zabójstwo. W grę wchodzi nawet dożywocie.

Jeśli sąd podzieli opinię prokuratury i te zarzuty zostaną utrzymane, podejrzani nie będą mogli zostać skazani na minimalną kodeksową karę, czyli 8 lat. Przy zastosowanej przez śledczych kwalifikacji prawnej, grozi im nawet dożywocie.

Po wczorajszym przesłuchaniu śledczy wciąż podtrzymują wersję o rabunkowym motywie tej zbrodni. Nie chcą natomiast ujawnić, czy i co skradziono zmarłemu, nie podają także treści wyjaśnień podejrzanych, czy przyznają się oni do dokonania zbrodni o dlaczego torturowali byłego wiceprezydenta.

Podejrzani mają od 23 do 43 lat, wszyscy są mieszkańcami Łomży. Trzej zostali zatrzymani w mieście, czwarty, który prawdopodobnie próbował zbiec i ukryć się - w Orzyszu. Wiadomo, że wszyscy go znali, bo mieszkali w sąsiedztwie, oraz że byli pijani.

Według dotychczasowych ustaleń, Krzysztof Choiński wracał we wtorek wieczorem ok. godz. 20.00 ze spotkania. W drodze do domu został zaczepiony na ulicy przez mężczyzn. Doszło do szamotaniny i pobicia, potem sprawcy wywieźli pobitego samochodem kilkanaście kilometrów za Łomżę, w okolice miejscowości Rybno. Tam, nie udzieliwszy mu pomocy, porzucili go na łące nad rzeką Narew. Ciało następnego dnia znaleźli wędkarze.

Po czwartkowej sekcji zwłok prokuratura podawała, że przyczyną śmierci były liczne obrażenia głowy, klatki piersiowej i brzucha, zadane tępym, twardym narzędziem.

Krzysztof Choiński w latach 2002-2010 był zastępcą prezydenta Łomży. Był żonaty, miał pięcioro dzieci i dwoje wnucząt. W samorządzie Łomży zajmował się przede wszystkim oświatą. Ostatnio pracował w jednym z miejskich gimnazjów jako zastępca dyrektora.