Wykonawca dostał zaliczkę i materiały budowlane, nie wykonał prac, po czym zapadł się pod ziemię. Ujawniamy prawdziwe powody opóźnień przy budowie pomnika, który miał upamiętnić załogę słynnego okrętu podwodnego ORP "Orzeł". Pierwotnie monument miał stanąć w Gdyni już w zeszłym roku. Okazuje się, że przepadły pieniądze i materiały budowlane przekazane wykonawcy przez fundację "Odnaleźć Orła". Pokrzywdzona fundacja szykuje doniesienie do prokuratury.

Wykonawca dostał zaliczkę i materiały budowlane, nie wykonał prac, po czym zapadł się pod ziemię. Ujawniamy prawdziwe powody opóźnień przy budowie pomnika, który miał upamiętnić załogę słynnego okrętu podwodnego ORP "Orzeł". Pierwotnie monument miał stanąć w Gdyni już w zeszłym roku. Okazuje się, że przepadły pieniądze i materiały budowlane przekazane wykonawcy przez fundację "Odnaleźć Orła". Pokrzywdzona fundacja szykuje doniesienie do prokuratury.
ORP "Orzeł" zaginął w maju 1940 roku /CAF /PAP

Przed sądem toczy się spór o zwrot blisko 50 tysięcy złotych, które wykonawca pomnika, czyli spółka Proteh dostała w formie zaliczki. Prac jednak nie wykonała. Do dziś nie zwróciła też pomysłodawcom budowy pomnika przekazanych mu materiałów budowlanych. Koszty przedstawiane przez fundację "Odnaleźć Orła" sięgają blisko 130 tysięcy złotych. Oprócz wspomnianej zaliczki to między innymi koszty szkła, wylania fundamentów, badań gruntu czy wynagrodzenia dla osób, które wykonały pracę w związku z inicjatywą.

Przedstawiciele fundacji pisemnie zwrócili się do spółki Proteh o zwrot materiałów budowlanych. Wcześniej po ich stronie stanął sąd, nakazując zwrócenie zaliczki. W rozmowie z naszym reporterem przedstawiciele fundacji przyznali, że jeśli prośba nie przyniesie skutku, zgłoszą sprawę do prokuratury.

Planowany pomnik miał być skromny i prosty. Na dwóch płytach z hartowanego szkła znaleźć miały się nazwiska dowódcy okrętu, oficerów i wszystkich członków bohaterskiej załogi ORP "Orła". Konstrukcja miała stanąć w pobliżu Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Jej odsłonięcie było zaplanowane na jesień 2015 roku. Pozwolenie na budowę pomnika zostało wydane 31 sierpnia zeszłego roku. Wykonano nawet część prac budowlanych. Ostatecznie pomnika nie odsłonięto. Fundacja tłumaczyła zmianę planów brakiem pełnej zgody co do kształtu pomnika.

Rozpisany więc został konkurs na nowy projekt, ale nie wyłoniono w nim zwycięzcy. Jury złożone z przedstawicieli Akademii Sztuk Pięknych, Muzeum Marynarki Wojennej i fundacji "Odnaleźć Orła", która jest głównym inicjatorem budowy pomnika, uznało, że nadesłane projekty są zbyt słabe pod względem artystycznym.

Już wtedy jednak przed sądem trwał spór z firmą, która miała być wykonawcą pierwotnego projektu, czyli pomnika ze szklanych płyt. Tę inicjatywę – częściowo także finansowo - wsparły między innymi Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, BZWBK, Stocznia Damen czy spółka Saint-Gobain. Ta ostatnia pokryła część kosztów szkła pod monument, stocznia natomiast wykonała pod niego całą konstrukcję stalową. Pierwotny termin odsłonięcia pomnika został ustalony na 18 września 2015 roku, po wcześniejszych rozmowach z firmą, która podjęła się wykonania projektu oraz zapewniała, że zdąży dotrzymać terminów. Niestety, szybko się okazało, że jest inaczej. Firma nie wywiązywała się ze swoich obietnic, unikała kontaktu oraz konkretnych odpowiedzi na pytania o to, co się dzieje z przekazanym szkłem. Na początku września 2015 roku firma przyznała, że nie będzie w stanie dotrzymać pierwotnie ustalonego terminu wykonania pomnika. Termin przesunięto na 14 października. Niestety, ten termin również nie został utrzymany, byliśmy zmuszeni odwołać całą inicjatywę. Udało nam się dotrzeć do 36 rodzin marynarzy z Orła, w większości starszych ludzi, którzy byli bardzo rozgoryczeni odwołaniem projektu - informuje w e-mailowej korespondencji Katarzyna Piątek, która koordynowała projekt w fundacji.

Fundacja od jesieni toczy spór o zwrot zaliczki przekazanej już wykonawcy. 3 grudnia zeszłego roku sąd przyznał rację inicjatorom budowy pomnika i nakazał wykonawcy zwrócić pieniądze. Proteh odwołał się od tej decyzji, zrobił to jednak zbyt późno i zażalenie zostało odrzucone. Mimo to firma zabiega o to, by sąd znów zajął się tą sprawą, wskazując na kwestie proceduralne. Sąd Okręgowy jeszcze zażalenia nie rozpoznał. Otrzymał je w ostatni piątek - mówi RMF FM sędzia Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Fundacja natomiast - sama dysponująca już prawomocnym wyrokiem - bezskutecznie próbuje odzyskać pieniądze. Wyrok uprawomocnił się i skierowany został do egzekucji, jednakże do tej pory udało się odzyskać około dwóch tysięcy złotych. Zajęto rachunki bankowe i wierzytelności wykonawcy. Postępowanie komornicze trwa. Santi (główny sponsor fundacji i poszukiwań ORP "Orła" - przyp. red.) wystąpiło również o zwrot materiałów w postaci szkła, na co nie otrzymaliśmy dotychczas odpowiedzi. Jest jednak mało prawdopodobne, aby Santi zdołało uzyskać jego pełną wartość przez sprzedaż - przyznaje Katarzyna Piątek.

O kłopotach z odzyskaniem materiałów i pieniędzy, za które miał powstać pomnik poinformował nas Tomasz Stachura, szef fundacji "Odnaleźć Orła". Przyznał, że nie sprawdził dobrze firmy, z którą nawiązał współpracę. Nie przypuszczał, że przy tak szczytnym projekcie, ktoś może w jakikolwiek sposób unikać wywiązania się z powierzonych zadań czy odpowiedzialności za swoją postawę. Stachura, który obecnie przebywa za granicą, przyznał też, że to kłopoty z wykonawcą, a nie samym projektem czy kształtem pomnika są rzeczywistym powodem opóźnień w realizacji inicjatywy. Jak tłumaczył, liczył, że sprawę uda załatwić się polubownie. Nie chciał do tego czasu robić niepotrzebnego hałasu i zamieszania wokół budowy pomnika.

Telefon podany na stronie internetowej firmy Proteh milczy. Komórki nie odbiera żaden z dwóch jej przedstawicieli, do których kontakty udało nam się zdobyć. Nikogo nie zastaliśmy także w siedzibie firmy w Pruszczu Gdańskim.

(mpw)