Do Sądu Najwyższego trafiła sprawa potrójnego mordercy Piotra Domańskiego, który zabił dwóch łódzkich taksówkarzy oraz pracownika parkingu. Kasację wniósł jego dotychczasowy obrońca oraz przedstawiciel warszawskiej palestry Tadeusz de Virion.

W grudniu 1999 roku Sąd Okręgowy w Łodzi skazał Piotra Domańskiego na dożywocie. Zastrzegł przy tym, że były student Politechniki Łódzkiej może starać się o warunkowe zwolnienie dopiero po 30 latach pobytu w więzieniu. Rok później potwierdził to również Sąd Apelacyjny. Ostatnią deską ratunku dla skazanego jest więc teraz kasacja wyroku. Dotychczasowy obrońca chce aby sprawa ponownie wróciła do sądu pierwszej instancji. Powodem – oprócz względów proceduralnych - ma być to, że sąd nie powołał drugiego kompletu biegłych psychiatrów i psychologa. Zdaniem obrońcy Włodzimierza Politańskiego, dotychczasowa opinia biegłych była niepełna, a w niektórych fragmentach nawet sprzeczna. Mecenas Tadeusz de Virion do tej pory nie brał udziału w procesie, teraz jednak został o to poproszony i chce uchylenia części wyroku, która ogranicza skazanemu możliwość ubiegania się o przedterminowe zwolnienie. „Sąd nie wykazał, ażeby zachodziła tutaj wyjątkowa sytuacja, która by pozwalała na tego rodzaju ograniczenie prawa ubiegania się o warunkowe zwolnienie” – powiedział sieci RMF FM mecenas de Virion. Sąd powinien – według mecenasa – podać argumenty, które przekonały go, że Domański nawet za 30 lat nie zasłuży sobie na wolność. Nie wiadomo jednak, kiedy SN zajmie się tą sprawą.

Do zabójstw doszło w październiku 1998 r. w Łodzi. Student zastrzelił trzech mężczyzn i próbował zabić kolejnego. 24-letni mężczyzna, chcąc się wzbogacić działał według precyzyjnego planu. Zatrzymano go po miesiącu od ostatniego zabójstwa, ukrywał się wtedy w podłódzkich miejscowościach i lasach. Dwaj koledzy, którzy mu w tym pomagali także zostali postawieni przed sądem. Sąd skazał ich za to na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz kary grzywny po 1000 zł.

11:25