Sabała w Zakopanem wreszcie doczekał się smyczka i... alarmu. Chodzi o najsłynniejszy pomnik w stolicy Tatr - pomnik Tytusa Chałubińskiego, u którego stóp siedzi słynny góralski gawędziarz i muzyk - Jan Krzeptowski Sabała ze skrzypkami - tak zwanymi żłóbcokami - i... no właśnie z tym "i" był problem. W drugiej ręce Sabała miał smyczek, ale ten cieszył się wielkim powodzenie i kradziono mu go siedemnaście razy. To jednak się zmieni - zapewniają władze Zakopanego - bo Sabała ma ochronę.

Cały pomnik został poddany renowacji, a ostatnim jej etapem było zamontowanie smyczka. Wykonał go zakopiański kowal, niestety już nieżyjący, Władysław Gąsienica Makowski - ojciec starosty tatrzańskiego. Na smyczku umieścił napis: "Wandalu nie zabieraj mi proszę".

Władze Zakopanego wierzą jednak, że uchronią smyczek przed wandalami.

Postanowiliśmy sprawdzić jak wygląda ochrona pomnika. Zrobiliśmy małą prowokację dziennikarską...

Co sprawdziliśmy - ochrona pojawiła się po kilkudziesięciu sekundach. Skończyło się na tym, że zostałem spisany, a alarm zwabił kolejnych turystów.

Z pewnością to jest najważniejsze, ale niestety, niezbyt powszechne. Dlatego lepiej niech alarm pozostanie...