Władze Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie chcą sprawdzić, czy niektóre studentki z Ukrainy zajmują się prostytucją. Jeśli tak, dziewczęta zostaną wyrzucone z uczelni. WSIiZ o pomoc zwróciła się do policji. Ta mówi, że nawet jeśli to potwierdzi, to i tak nic nie powie.

Wprowadzenie wiz dla obywateli Ukrainy spowodowało, że w jednej z rzeszowskich uczelni wyższych pojawił się nowy model studentki: uczącej się za dnia, a pracującej w nocy.

Wystarczy, że pani trudniąca się najstarszym zawodem świata wpisze we wniosku wizowym w rubryce "cel pobytu" - nauka, a wtedy bez większych problemów otrzyma tzw. wizę oświatową. Jeśli regularnie chodzi na zajęcia, płaci za studia i w terminie zalicza egzaminy, polskie prawo jest bezsilne.

W tym roku na WSIiZ naukę rozpoczęło 78 studentów z Ukrainy. (Za studia płacą tak, jak studenci polscy.) Są wśród nich kobiety. Niektóre do szkoły przywożone i odwożone są przez barczystych mężczyzn; mówi się, że to prostytutki.

Jeżeli plotki dotyczące zatrudnienia obywateli z Ukrainy w agencjach towarzyskich zostaną potwierdzone wiarygodnymi dowodami i takie osoby postawimy przed uczelnianą komisją dyscyplinarną i ta komisja może podjąć decyzję o wydaleniu z uczelni za nieposzanowanie godności studenta - mówi Magdalena Hendzel, rzecznik Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.

Zdania samych studentów są podzielone: jedni popierają stanowisko uczelni, inni twierdzą, że im to nie przeszkadza.

Sprawą zajmuje się policja, do której o pomoc zwróciła się uczelnia. Jak jednak mówią funkcjonariusze, to, czy studentki świadczą usługi seksualne, to ich prywatna sprawa. I nawet jeśli dowiedzą się, że o studentce-prostytutce, to i tak nie przekażą tej informacji uczelni. Inną kwestia jest łamanie prawa.

Jeżeli okaże się, że naruszają polskie prawo, tymi osobami bezzwłocznie zajmie się policja, a konsekwencją może być nie tylko wydalenie z kraju, ale i odpowiedzialność karna - twierdzi Wiesław Dybaś, rzecznik podkarpackiego komendanta wojewódzkiego policji w Rzeszowie. A dodajmy, że w Polsce prostytucja nie jest karana. Sprawą zainteresował się reporter RMF, Piotr Stabryła. Posłuchaj:

09:45