Na dzisiejszych obradach Rady Ministrów przyjęto projekt pierwszej ustawy deregulacyjnej. Minister sprawiedliwości chce nią otworzyć dostęp do pięćdziesięciu zawodów - m.in. taksówkarza, trenera sportowego czy geodety.

Przyjęty dzisiaj projekt ustawy 6 marca 2012 r. skierowany został przez Ministra Sprawiedliwości do pogłębionych, blisko dwumiesięcznych konsultacji społecznych. Po nich stał się obiektem uzgodnień międzyresortowych, które trwały do 13 września.

Długa dyskusja z wieloma środowiskami pozwoliła na wprowadzenie do projektu kilku istotnych zmian. Najważniejsze z nich to m.in. przyznanie gminom liczącym powyżej 100 tys. mieszkańców prawa przeprowadzania egzaminu dla taksówkarzy oraz rozszerzenie wymogu niekaralności wobec trenerów i instruktorów sportu.

Zmiana wynika z faktu objęcia deregulacją wszystkich siedmiu, a nie trzech - jak pierwotnie zakładano - zakresów uprawnień geodetów (poprzez skrócenie okresów wymaganych praktyk), przy jednoczesnym przesunięciu na następny etap trzech zawodów regulowanych ustawą prawo geologiczne i górnicze (mechanik wiertni, spawacz w odkrywkowych zakładach górniczych i spawacz w zakładach górniczych wydobywających kopaliny otworami wiertniczymi), co podyktowane jest chęcią kompleksowego zderegulowania wszystkich zawodów zawartych w tej ustawie.

Kontrowersyjne plany


Rządowy plan otwarcia dostępu do zawodów regulowanych od początku budzi olbrzymie kontrowersje. Jednym z takich uwalnianych zawodów jest taksówkarz. Profesję tę wykonuje 62 tysiące osób. Dziś, żeby dostać licencję, muszą przejść szkolenie i zdać egzamin z topografii miasta. Po wprowadzeniu zmian może nie być to już potrzebne. Taksówkarze w dalszym ciągu będą jednak musieli posiadać licencję. By zdobyć taki dokument, trzeba będzie udać się do urzędu, przedstawić prawo jazdy kategorii B i zaświadczenie o niekaralności.

Państwo już nie będzie sprawdzać, czy taksówkarz zna miasto, po którym zamierza wozić pasażerów. Tę kwestię będą mogły weryfikować korporacje. I właśnie to budzi najwięcej wątpliwości, bo nie wiadomo, czy firmy będą faktycznie dbać o jakość usług. Kierowca posługujący się tylko nawigacją niekoniecznie będzie znał ważne punkty w mieście - takie jak teatry, restauracje, hotele czy obiekty warte zwiedzania.