Na prawie miliard dolarów oszacowano straty spowodowane wczorajszą awarią prądu w stolicy Rosji. Moskiewska prokuratura bada przyczyny wczorajszej katastrofy energetycznej.

W trakcie wczorajszej awarii prądu w rosyjskiej stolicy tysiącami ton ścieków zostały zanieczyszczone rzeki Moskwa i Oka. Z powodu braku prądu przez kilka godzin nie pracowały bowiem oczyszczalnie.

Miejscowe służby sanitarne odradzają mieszkańcom obwodu moskiewskiego kąpiele w tych rzekach. Kąpiel w zanieczyszczonej wodzie może grozić ostrymi infekcjami jelitowymi, zapaleniem wątroby i cholerą. Według Olgi Gawrilenko, głównego lekarza sanitarnego, do Rzeki Moskwy przedostało się 10 tys. metrów sześciennych ścieków. Trwa obecnie badanie jakości wody.

Zeznanie w prokuraturze w sprawie awarii miał złożyć szef rosyjskiej energetyki Anatolij Czubajs. Nie zrobił tego jeszcze, ponieważ uczestniczy w posiedzeniu komisji ds. likwidacji skutków wczorajszego wstrzymania dostawy prądu i tylko po jej zakończeniu będzie w stanie przyjechać na przesłuchanie.

Wczoraj Czubajsa skrytykował prezydent Putin, ale ze względów politycznych chyba nie zależy mu, by szef energetyki stracił pracę.

Szacuje się, że straty spowodowane awarią są gigantyczne. Mówi się o kwocie miliarda dolarów. W podmoskiewskiej fermie drobiu padło prawie milion kurczaków, ogromne straty poniosły także supermarkety i stalownie.

Z Moskwy relacjonuje nasz korespondent, Andrzej Zaucha: