Stu tysięcy złotych odszkodowania domaga się rodzina jednego z pacjentów łódzkiego pogotowia, który – zdaniem prokuratury – miał zostać zamordowany przez sanitariusza tamtejszej placówki.

Wiesław S. zmarł niedługo po tym, jak trafił w ręce oskarżonych sanitariuszy. Oficjalnie przyczyną zgonu był udar mózgu, najprawdopodobniej jednak mężczyzna został uśmiercony zastrzykiem Pavulonu.

Tragiczne wspomnienia do dziś nie pozwalają żonie zmarłego na normalne życie. - Każdy sygnał karetki budzi przerażenie - tłumaczy pełnomocnik pokrzywdzonej rodziny. Do sądu trafił na razie pozew, domagający się odszkodowania dla małżonki zmarłego, zaś szykowane są dwa kolejne – każdy z nich domaga się 80 tysięcy złotych dla jego dwóch córek.

Łódzkie pogotowie nie uważa, że to właśnie z jego kasy powinny pochodzić pieniądze na odszkodowania. - Trudno, żebyśmy my brali za to odpowiedzialność, jeżeli ktoś sam zaplanował morderstwo - tłumaczy pracownik łódzkiego pogotowia.

Przed łódzkim sądem toczy się właśnie proces karny czterech byłych pracowników pogotowia w Łodzi, oskarżonych o zabójstwa pacjentów.