Długi i widmo bankructwa... W takiej sytuacji jest wiele przedsiębiorstw dawnego potentata transportowego, PKS-u. Wiele, wciąż państwowych spółek, liczy na cud, a tylko nieliczne próbują się ratować. Jedną z nich jest PKS Myślenice.

Firma właśnie przekształca się w spółkę, w której udziałowcami są pracownicy i miasto Myślenice. Najmniejszy udział to kwota 500 złotych, natomiast średnio jest to 2000 złotych.

PKS Myślenice to nie tylko kilkadziesiąt stałych linii i dwustu pracowników, ale także podatki, które znacząco zasilają budżet gminy. Z tego powodu ratowaniem przedsiębiorstwa zainteresowane jest miasto, które przeznaczy na ten cel 700 tysięcy złotych.

Sceptycy uważają jednak, że spółka pracowniczo-firmowo-miejska jest ryzykowna, a jej bankructwo pogrąży całą gminę. Eksperymentowi w PKS przyjrzał się reporter RMF, Witold Odrobina: