Publiczna służba krwi działa w Polsce sprawnie, spełnia wszelkie międzynarodowe standardy, ale jest jeden problem - jak twierdzi Najwyższa Izba Kontroli - działa nielegalnie. Ministerstwo wciąż nie wydało odpowiednich rozporządzeń.

Ministerstwo Zdrowia nie wywiązało się do tej pory ze swoich obowiązków, nie wydało wielu potrzebnych rozporządzeń do ustawy, która powstała jeszcze w sierpniu 1997 roku. Nie są określone np. wymagania, jakie musi spełniać dawca krwi, albo jak często i ile tego najcenniejszego leku można pobrać.

Jakie konkretnie skutki wywołuje opieszałość Ministerstwa Zdrowia i kiedy możemy liczyć na poprawę, posłuchaj w relacji warszawskiej reporterki RMF Beaty Lubeckiej:

Jednak kontrola NIK-u przeprowadzona w latach 1999-2001 nie wykazała, że krew była marnotrawiona. Pacjenci mogą się poczuć nieco spokojniejsi.

Ja nie chcę powiedzieć - wyjaśniał wiceszef NIK-u Piotr Kownacki - że badania lekarskie nie są przeprowadzane, albo że lekarze nie wiedzą, jakie warunki i jakie wymagania musi spełniać osoba, która oddaje krew. To się dzieje na zasadzie pewnej tradycji, pewnej wiedzy medycznej, a nie podstaw prawnych .

Kontrola wykazała jeszcze - co ważne dla pacjentów - że zabiegi z zakresu krwiolecznictwa nie są odpowiednio i dostatecznie dokumentowane. Efekt jest taki, że w kartach pacjentów brakuje informacji, jakie zabiegi były przeprowadzane i jakie preparaty były zastosowane. Dzieje się tak dlatego, że szpitale nie mają takiego obowiązku.

05:15