Sierżant amerykańskich sił powietrznych jest podejrzany o gwałt na mieszkance japońskiej wyspy Okinawa. Sprawa stała się głośna tuż przed rozmowami premiera Japonii, Junichiro Koizumiego z prezydentem Georg’em Bushem w Camp David.

Początkowo informowano, że w ataku uczestniczyło co najmniej 7 osób, ale według zastępcy sekretarza obrony to inni żołnierze pospieszyli napadniętej na pomoc. Ale to i tak nic nie zmienia – przypominają się wydarzenia z 1995 roku kiedy gwałt amerykańskich żołnierzy na 12-letniej dziewczynce doprowadził do fali ostrych protestów. Zdarzenie z pewnością nie pomoże w rozmowach, których głównym tematem miała być właśnie sprawa zmniejszenia obecności amerykańskich żołnierzy na Okinawie. Zresztą to akurat, jest jednym z priorytetów wyborczych premiera Japonii. Administracja Busha podeszła do tych ostatnich oskarżeń bardzo poważnie ale nie zmienia to faktu, że Biały Dom nie chce redukować 25-tysięcznego kontyngentu amerykańskich wojsk na Okinawie, gdzie znajdują się kluczowe, zamorskie instalacje wojskowe USA. Ta najnowsza sprawa z pewnością nie ułatwi i tak już skomplikowanych negocjacji premiera Koizumiego z prezydentem Bushem.

Rys. RMF

08:25