Rok szkolny dopiero się zaczął, a policja już otrzymuje zgłoszenia o przemocy wśród uczniów i nauczycieli. Ostatnie wydarzenia w szkołach w Toruniu, Opolu i Białymstoku spowodowały, że o problemie mówi się głośno. Nie tylko w szkolnych środowiskach, ale i w Ministerstwie Edukacji.

Do tej pory część dyrekcji szkół albo udawała, że "fali" nie ma w ogóle, albo bagatelizowała problem. Jednak po wrześniowych wydarzeniach niektórzy dyrektorzy próbują przeciwdziałać zjawisku przemocy w szkołach.

Jedni zakładają anonimowe telefony zaufania, inni montują w klasach szklane drzwi, jeszcze inni wprowadzają kodeks punktów karnych.

Ministerstwo zastanawia się natomiast, czy nie usystematyzować kryteriów ocen z zachowania i czy nie należałoby rozszerzyć skali ocen: Obniżenie zachowania następuje wtedy, gdy ktoś naprawdę coś złego zrobił i wtedy, gdy na przykład trafił na gorszy dzień nauczyciela, albo wyjątkowo go czymś zirytował, a samo w sobie to nie jest aż tak istotne - mówi szefowa resortu edukacji, Krystyna Łybacka.

Wzorowe, dobre, poprawne, nieodpowiednie – te oceny zachowania uczniów figurują w dzienniku, potem na świadectwie. Ale co z tego wynika? Czy w ogóle ma sens ich wystawianie? Powątpiewanie w sens takich działań wydaje się szczególnie zasadne w świetle ostatnich wydarzeń w Toruniu, Opolu czy Białymstoku.

Ale wielu nauczycieli jest zwolennikami tych ocen - są one potrzebne uczniowi: dzięki nim dostrzegane są wysiłki inne, niż np. umiejętności matematyczne, czyli pozwalają zobaczyć w nim kogoś więcej niż tylko ucznia.

Po drugie, ocena z zachowania pełni rolę dyscyplinującą uczniów, żeby sami potrafili odpowiednio zachować się zgodnie z zasadami panującymi w szkole - mówi Barbara Miller-Urbaniak, dyrektorka Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 16 w Łodzi.

Po trzecie, ocena ze sprawowania przygotowuje ucznia do tego, że w dorosłym życiu również będzie oceniany.

13:10