Urzędnik biura prasowego poznańskiego magistratu w Internecie obrażał polityków i dziennikarzy. Maciej Milewicz odpowiedzialny za promocję miasta po godzinach był „trollem internetowym” czyli autorem napastliwych i kontrowersyjnych wpisów. Urzędnik wpadł bo na blogu radnego PiS-u zostawił swój adres mailowy.

Sprawa Macieja Milewicza ujrzała światło dzienne dzięki dociekliwości kolegi radnego PiS Szymona Szynkowskiego. Sprawdził on do kogo należy adres mail zostawiony pod wpisem „po ch.u.j. to piszecie szynkowski, nikt nie chce z wami dyskutować pieniaczu”. Należał do pracownika biura prasowego odpowiedzialnego za kontakt z dziennikarzami.

Radny PiSu Szymon Szynkowski to „pieniacz”. Filip Kaczmarek z PO to „fajtłapa życiowa”. Marszałek Marek Woźniak ma humor jak „zacięta pepesza”. Były wojewoda Dziuba to „dziubdziub”. Kąśliwe uwagi na forach były pełne negatywnych emocji.

Nie ładnie kopać leżącego (szczególnie przed świętami) więc nie chce pastwić się nad „stylem” wpisów. Po raz kolejny nasuwa się jednak pytaniem, gdzie kończy się prywatność urzędnika. Na początku grudnia odpowiedzi udzielił prezydent Poznania zwalniając sekretarza za krytykę. Tym razem jawną, rzeczową i na prywatnym blogu. Sekretarz stracił prace bo był nielojalny. Brak lojalności jest dużo cięższym przewinieniem niż arogancje i obrażanie innych.