Warszawa wciąż stoi w korkach. W południe taksówkarze rozpoczęli protest przeciwko obowiązkowemu instalowaniu w samochodach kas fiskalnych. Resort finansów tłumaczy zmiany dostosowywaniem naszego prawa do wymogów UE. Tyle tylko, że Unia nie narzuca takiego obowiązku.
Taksówki już przed południem zaczęły blokować główne ulice Warszawy – samochody zmierzały bowiem w kierunku ul. Gagarina, skąd rozpoczął się protest. Wśród dźwięków klaksonów auta bardzo wolno w dwóch kolumnach dotarły pod Ministerstwo Finansów. Niestety, nie ma dobrych wiadomości dla zmotoryzowanych warszawiaków. Dopóki taksówkarze będą jeździć po mieście, będzie trwał paraliż. Według ostatnich informacji taksówkarze blokują dojazd do Okęcia. Doszło tam nawet do przepychanek z policją.
Ale na inne, mniejsze grupki taksówkarzy, można natknąć się praktycznie w całym mieście. Za każdą z takich – złożonych z kilkudziesięciu taksówek grup – ciągnie się gigantyczny sznur innych samochodów.
Według szacunków organizatorów, w proteście bierze udział 7-8 tys. taksówkarzy z całego kraju. Według policji – 3 tys.
Około godz. 14 rozpoczęło się spotkanie przedstawicieli protestujących taksówkarzy z urzędnikami Ministerstwa Finansów. Dotychczas taksówkarze zapewniali, że nie będą przekazywać żadnych petycji, gdyż resort nie odpowiedział im na wcześniejsze.
Taksówkarze zapowiadają, że jeżeli dzisiejszy protest nie przyniesie konkretnych rozwiązań, będą blokować ulice Warszawy przez kolejne kilka dni - aż do skutku.
Kasy fiskalne mają zostać wprowadzone od 1 stycznia 2004 roku. Termin wejścia w życie nowych przepisów był kilkukrotnie przesuwany. Teraz – zapowiada rzecznik resortu finansów Wiktor Krzyżanowski - ministerstwo będzie nieugięte. Jak tłumaczy, zmiany spowodowane są dostosowywaniem naszego prawa do wymogów Unii Europejskiej.
Ale jak się okazuje, UE wcale nie wymaga montowania kas fiskalnych. Chce jedynie, by taksówkarze płacili podatek VAT, do czego wystarczą taksometry. Wiedzą o tym doskonale taksówkarze i dlatego zapowiadają protest do skutku.
19:00
