Prawnicy mówią - to fatum. Oskarżyciele posiłkowi liczą z kolei, że sprawiedliwości stanie się w końcu zadość. W takiej atmosferze rozpoczął się kolejny proces w sprawie wydarzeń w kopalni Wujek.

Przed katowickim sądem stanęło 22-óch byłych milicjantów oskarżonych o pacyfikację śląskich kopalń: Wujek i Manifest Lipcowy w grudniu 1981 roku. Poprzedni wyrok UNIEWINNIAJĄCY milicjantów uchylono ze względów proceduralnych.

Obecny proces miał spore kłopoty już przed startem. 12 obrońców z urzędu, ławnik i kilku sędziów - nie chcieli brać udziału w sprawie. Podobnie może być i teraz w trakcie procesu. Jeśli tak się stanie - sprawa może się przeciągać praktycznie w nieskończoność. Wystarczy przypomnieć że poprzedni proces trwał ponad 4 i pół roku.

A fakty w tej sprawie - jak mówią świadkowie - się zacierają. "Minęło 18 lat, dowody zostały zniszczone i szanse na skazanie winnych z czasem maleją" - powiedział nam Stanisław Płatek - jeden z oskarżycieli posiłkowych.