Prezydent Litwy nie pojedzie do Moskwy na obchody 60. rocznicy zwycięstwa nad faszystowskimi Niemcami. Valdas Adamkus zaznaczył, że w wyniku wojny na 50 lat imię Litwy zniknęło z kontynentu europejskiego.

350 tysięcy osób, czyli co dziesiąty mieszkaniec Litwy, było więzionych, wywiezionych na Sybir. Nie ma na Litwie rodziny, która uniknęłaby tych strat i bólu. Był to najbardziej bolesny cios zadany Litwie przez system totalitarny - powiedział Adamkus. Litewski prezydent ma nadzieję, że Rosjanie zrozumieją jego decyzję.

Zdaniem litewskich obserwatorów, decyzja o przyjęciu bądź odrzuceniu zaproszenia do wzięcia udziału w moskiewskich obchodach była najtrudniejszą moralną decyzją w karierze politycznej Valdasa Adamkusa. Decyzję prezydenta poprzedziła ponaddwumiesięczna dyskusja w społeczeństwie litewskim, w której przeważała opinia, że prezydent nie powinien jechać do Moskwy.

Także prezydent Estonii poinformował, że nie pojedzie do Moskwy. Natomiast prezydent Łotwy już wcześniej oznajmiła, że 9 maja będzie na obchodach. Swoją obecność w Moskwie zapowiedział także prezydent Aleksander Kwaśniewski.