Jest propozycja, są reakcje zainteresowanych. Ministerstwo chce nam zafundować biurokratyczny absurd- tak ośrodki szkolenia kierowców i urzędnicy z wydziałów komunikacji komentują opublikowany wczoraj projekt zmian w Prawie o ruchu drogowym.

Żeby ukrócić handel zaświadczeniami o ukończeniu kursu na prawo jazdy bez robienia kursu, ministerstwo chce wprowadzić obowiązek zgłaszania każdego z kandydatów rozpoczynających naukę do wydziałów komunikacji.

To pociągnie za sobą rozrost biurokracji - prognozuje Paweł Dudak - wicedyrektor lubelskiego wydziału kominukacji. Proponuje się, żeby na każdych 10 ośrodków szkolenia kierowców przypadał 1 pracownik. Musielibyśmy zatrudnić 8-miu pracowników. Zajmowali by się tylko przyjmowaniem zgłoszeń. Do tego tony papieru, archiwum, itd. Chyba, że wszystko odbywałoby się drogą elektroniczną, ale o tym na razie nie ma słowa - dodaje. Można to rozwiązać w prostszy sposób. Kilkakrotnie z kolegami z wydziałów w innych miastach proponowaliśmy, aby zaświadczenia o ukończeniu kursu były drukami ścisłego zarachowania. Wtedy skończyło by się kombinowanie. Każdy można by skontrolować w szkole nauki jazdy. Nie było by fikcyjnych kursantów, ponieważ sprawdzenie było by bardzo proste.

Nie od dziś wiadomo, że niektóre szkoły nauki jazdy, które zamiast szkolić, za kilkaset złotych sprzedają zaświadczenie o ukończeniu kursu na prawo jazdy. Są także przypadki, że zanim kurs się skończy ośrodki wydają dokument, żeby kursant mógł już złożyć je w WORD i zapisać się na egzamin. Takie praktyki są nielegalne. Ministerstwo chciało by porównać datę zgłoszenia do urzędu z datą wystawienia zaświadczenia.

To nic nie da - uważa Maciej Kulka- właściciel jednej z lubelskich szkół nauki jazdy. Przecież legalnie bez żadnego przyśpieszania cały kurs kategorii B można zrealizować w 13 dni. Żeby ukrócić nielegalne praktyki wystarczy wprowadzić kurs jak w innych krajach, np. w Anglii. tam żeby rozpocząć kurs praktyczny trzeba zdać państwowy egzamin z teorii. Przepisów można się uczyć nawet samemu. Nie ma więc potrzeby kombinowania, bo proceder ukrócony jest w zarodku.

Można też zrobić to w prostszy sposób- proponuje Paweł Dudak wicedyrektor lubelskiego wydziału komunikacji. Obecnie stosowane zaświadczenia zamienić na druki ścisłego zarachowania. Przy kontroli wystarczy porównać ilu kursantów skończyło kurs, a ilu wystawiono zaświadczenia.

Wiele wskazuje na to, że zamiast wyeliminowania patologii może się rozrosnąć biurokracja.