Odłam al-Qaedy w Iraku przyznał się do zorganizowania dwóch zamachów w Hilli, w polskiej strefie stabilizacyjnej. W atakach zginęło 27 osób, 118 jest rannych. Ofiary to iraccy rekruci i policjanci.

Dwaj terroryści samobójcy w odstępie kilku minut zdetonowali ukryte pod ubraniem ładunki wybuchowe.

Pierwszy napastnik wysadził się w powietrze w gromadzie rekrutów, czekających przed ośrodkiem zdrowia. Druga bomba zabiła policjantów, którzy zebrali się przed siedzibą burmistrza, domagając się podwyżek płac.

Iracka policja i wojsko otoczyły kordonem miejsca zamachów. Skierowano tam polskie jednostki szybkiego reagowania i dwa zespoły medyczne z polskiej dywizji Centrum-Południe.

Do zorganizowania dzisiejszych wybuchów w polskiej strefie stabilizacyjnej przyznał się odłam al-Qaedy w Iraku.

Do ostatniego krwawego zamachu w Hilli doszło pod koniec lutego. W eksplozji samochodu-pułapki zginęło prawie 170 osób, a kolejnych 40 zmarło w szpitalu.

Od dnia zatwierdzenia nowego rządu irackiego 28 kwietnia, rebelianci nasilili ataki, zabijając ponad 700 Irakijczyków i około 70 amerykańskich żołnierzy.