Pięć godzin snu na dobę, spartańskie warunki i ciężka praca - tak

wyglądały pierwsze dni polskich ratowników w Turcji. Na miejscu

znajdują sie już trzy grupy - dwie specjalistyczne strażackie z psami i

jedna z kombinatu górniczo-hutniczego z Lubina. W sumie to prawie 40

osób i 10 psów specjalnie wyszkolonych do szukania zasypanych ludzi.

Polscy ratownicy śpią pod gołym niebem. Nie dlatego, że boją się

kolejnego trzęsienia ziemi, ale dlatago, że jest wyjątkowo gorąco i nie

da się wytrzymać w nocy w namiotach. Pracują od 6 rano do nocy.

Największy problem to fakt, że psy szybko się męczą. Mogą

pracować na gruzowisku tylko 15, 20 minut, później muszą mieć przerwę.

Specjalnej telekonferencji z polskimi ratownikami wysłuchał Marcin

Firlej.

(WARSZAWA-ŻYWIEC-STUDIO)